Na
zadane pytanie „kto będzie moim mężem?”, Małgosia odparła przyjaciółce:
- To zależy jaka opcja
cię interesuje, łatwa, trudna czy w ch* trudna. Mianowicie…
Pan
W ch* trudny
Dla niego wszystko jest
w ch* i dlatego też Pan w ch* trudny,
bawi się w ch*, pracować w ch* mu się nie chce; ch* ma w głowie, w rozporku i
nie wiadomo gdzie jeszcze. O! Mam, w kieszeni też ma ch*, bowiem prawdopodobnie
złotówki przehulał. Jednakże jak ogólnie wiadomo, za tym amantem panny uganiają
się na dyskotece, w klubie i nigdzie więcej, gdyż widywany jest tylko przy barze. Pan w ch* trudny jest przystojnym okazem
samca, błyskotliwy, ma celne, żartobliwe riposty i o ile na początku są one
ujmujące, o tyle zmaganie się z nimi każdego dnia już nie jest ekscytujące, a
bywa irytujące. Pan w ch* trudny lubi
dobre kino, szybkie samochody i nie zadowoli go byle jaka lala. Ona musi się
wyróżniać. Do tego wskazane jest by była mądra, ale nie narzucała swojej
opinii, jak i by innym absztyfikantom również się nie narzucała. Miła, skromna,
ale nie typ Matki Polki. Dobrze, jeśli zrozumie, że porozrzucane ubrania nie
stanowią bałaganu, a wypełniają przestrzeń alternatywnie. Jest to miłość
trudna. Jak już jesteś u boku takiego Pana,
każda twoja wypowiedź jest dokładnie przemyślana, bo nie chcesz palnąć
głupstwa. Starasz się jak możesz, ale wszystko jest nie tak. Kotlety są
przypalone, ty mylisz nazwy zespołów, co jest urocze, ale czy dla niego?
Wypatrujesz kolejnej wiadomości na małym ekraniku, bilbordy się do ciebie
śmieją, sąsiadka okazuje się też człowiekiem, dzieją się rzeczy dziwne.
Czujesz, że dzięki niemu szary świat wreszcie nabrał barw.
Pan
Trudny
Pan
Trudny jest wyzwaniem. Ma na koncie już jedną rodzinę, a
co za tym idzie doświadczenie, wie jak postępować z kobietami, co i kiedy
należy powiedzieć. Jest wyzwaniem i sam lubi wyzwania. Jak już zdobędzie
wymarzony szczyt, wyrusza na poszukiwanie nowego celu. Lubi wyrzuty adrenaliny
i szybko się nudzi. Nie lubi, gdy kobieta mu się narzuca. Nie lubi, gdy nie ma
nastroju, bo to on może się miotać w życiu, a ona ma go wysłuchać grzecznie,
udzielić porady, oczywiście trafnej i wtedy, kiedy on tego potrzebuje. Jest
oczytany, podróżuje, zbawia świat i chce być mentorem dla swej wybranki. Jest
egoistą, wybiera to co jest najlepsze dla niego. Przy nim możesz liczyć na
emocje, oj możesz. Potrafi rozkochać w sobie kobietę, tak by dostać to na czym
mu zależy. To Pan, który nie współżyje, a kocha się z wybranką. Zabierze cię do
Afryki. Sam służbowo wiele razy tam był, opowiadał ci przecież o tym. O
słoniach, kutrach rybackich, przepięknych targach, a czy pamiętasz jakie długie
rzęsy ma żyrafa? Przypomnij sobie, mówił. Zakup ciepłą odzież na dzień- przyda
się w Norwegii, jak już będziecie na tych fiordach, a koronkową bieliznę na
wieczór- zaplanował romantyczne chwile przy kominku z butelką wina, no i
oczywiście ty jesteś zaproszona… A jak już wrócisz z kolejnej wyprawy palcem po
mapie, uświadomisz sobie, że on ma dwójkę dzieci i niekoniecznie jest tak, że
żona go nie rozumie, mają osobne pokoje lub mieszkają na innych kontynentach,
kup butelkę wódki, odwiedź cukiernię i zadzwoń do przyjaciółki. Przyjaciółka
ostrzegała, że z żonatym tak to się kończy, ale ty nie, twardo brnęłaś, mówiąc,
że dzieci teraz nie planujesz, że chcesz poczuć adrenalinę i zakosztować
mężczyzny dojrzałego z bagażem. To masz. Jak to było? Chciałaś, żeby cię
porozpieszczał? A na pytanie czy będzie go stać na rozpieszczanie przy dwójce
dzieci i żonie, co odparłaś? Że zaryzykujesz i zobaczysz czy stać go na jedną
kolację czy pół roku z tobą? Tak to było?
Pan
Łatwy
To taki trochę paputek.
Miłe to to będzie. Elokwentne. Ale będziesz jeździła po nim jak po dzikiej
świni. Jest to układ trudny, bo ciężko wytrzymać z kimś bez chociażby
fascynacji, nie wspominając o miłości. Denerwuje cię na każdym kroku. Jak on
się ubrał?! Jak on je?! Znów się spóźnił! Trochę dużo tych wykrzykników.
Dobrze, że on jest taki cichy i cierpliwy.
-To kogo wybrałaś? –
spytała Małgosia.
Po chwili namysłu,
Kasia wybrała Pana Trudnego, czyli Człowieka z Garbem.
Człowiek z Garbem
Garb- potocznie
nazywany żoną, w wersji robotniczej obowiązuje nazewnictwo: sprzątaczka,
praczka, pomywaczka, dla nieco bardziej nowoczesnych to partnerka, a dla
romantyków druga połówka.
Być może na początku
znajomości Człowiek z Garbem poinformuje cię, że stajesz się mu bliska, ale on
pewnych granic nie przekroczy (czytaj, nie zostawi żony, nie porzuci rodziny
dla jakiegoś podlotka), gdyż tak, kocha zonę i jeśli to rozumiesz możecie
kontynuować poznawanie siebie. I jeśli pomyślałaś sobie:
a)
Będziesz mój!
Masz
rację, przez jakieś 20minut będzie podczepiony do ciebie. Mało tego, będzie
szarpał za twe kudły zgłębiając twą kobiecość, bowiem kto jak kto, ale on wie
jak dać ci radość, szczęście, spełnienie i orgazm. Wiele o tym czytał w
czasopismach żony, a zdobyty tu i ówdzie doświadczenie zrobiło swoje.
b)
Będziesz mój, mój i… (O zgrozo! Co za
wyobraźnia!)
…
zmieni się dla mnie i już widzisz was razem, jak robicie zakupy na niedzielne
śniadanie, a przy tym słyszysz jak mówi do twojej mamy po wspólnym obiedzie: to było pyszne, mamo, a przy tym
nonszalancko się uśmiecha. (Teraz pali się tabliczka z napisem WRONG, aż
czerwony napis krzyczy nieustannie wrong, wrong!) Ale nie! Ty brniesz dalej!
Przecież ty jesteś inna. Zwrócił uwagę na ciebie, a mógłby mieć każdą. Jesteś
lepsza od żony, bo… i tu litania do św. Lepszego:
Św.
Lepszy
Daj
mi siłę, bym wierzyła, że jestem od niej lepsza, mądrzejsza, piękniejsza.
Daj
mi siłę, bym miała siłę godzinami siedzieć przed monitorem i z nim konwersować
na poziomie, bo nikt nigdy wcześniej nie rozumiał go tak jak ja.
Daj
mi wiarę, bym wierzyła, że od teraz tylko ja się liczę, nie tam żona, nie tam
dzieci. Ja, ja, ja św. Lepszy.
Ześlij
na mnie dar słuchania, dar chodzenia w szpilkach i nienaganny makijaż.
Wybij
potrzebę posiadania dzieci, zwalcz instynkt macierzyński, a rozpal zakupoholizm
i inny holizm.
Jestem
lepsza, bo mam długie nogi, lśniące włosy, wybielone zęby, nie mam rozstępów i
tak często głowa w nocy mnie nie boli.
A
i dziękuję, że jestem taka młoda, a on ma doświadczenie.
Ejmen.
Po odklepaniu „litaniji”, uśmiechasz się błogo
sama do siebie (bo przecież on jest w domu, pracy, przedszkolu, na zakupach, w
pralni, potem ma konferencję i kolację z żoną) wszak masz dużo czasu teraz,
który możesz poświęcić na zdrowy egoizm i rozwój własnej osobowości. Zatem
skaczesz z trenerka fitness, obkładasz się książkami, bo On lubi mądre kobiety.
Sam zna tyle języków, co najmniej poznał ich sześćdziesiąt siedem i to w różnym
wieku, o różnym statusie społecznym i na wielu kontynentach, aczkolwiek
napomknę, że nie jest histopatologiem i nie prowadził badań nad żywą tkanka, a
z histologii wie tyle, że pisze się ja przez samo „ha”.
Ale
wróćmy do ciebie. Wf zaliczony, nauka trudnych słów ze słownika wyrazów obcych
także, to może pora na lekturę? (Bo on dużo czyta, inteligent jebany- myślisz
sobie w duchu. Oj, przeklinasz dziecino, przeklinasz, ale nic tam. Twarda
jesteś, czytać umiesz!) Wchodzisz na stronę empiku. Gdzie są nowości? W tych
sprawach warto być na bieżąco albo nie, lepiej dział ambitniejszy. Może jakiś
laureat nagrody literackiej, to zawsze robi wrażenie, nawet na tobie. Tak, trop
dobry. Szukasz, szukasz i (fuck!), znalazłaś kruszynkę, jakieś „pińćset” stron.
( Kurwa!) Ja nie dam? Ja nie dam?!!! Dam! (Jak ty się lubisz katować i pastwić
nad sobą, ale ok, to nie moja sprawa, jestem tu tylko narratorem.) Patrzysz,
patrzysz. Okładka książki wygląda znajomo. On to chyba czytał, a więc jesteśmy
w domu! Klikasz, zamawiasz, płacisz i gotowe! To może teraz kulinaria?
On
tyle podróżuje. Był w tylu restauracjach (pewnie z żoną i dziećmi, hi hi, łudź
się dalej), ale twojej kuchni jeszcze nie jadł! Babcie mówią, przez żołądek do
serca, do dzieła! Wertujesz więc blogi kulinarne, ściągasz, upychasz w jeden
folder i olśnienie! Chwila, chwila i ta daam! Siadasz wygodnie, gapisz się w
ekran na … jakąś kobitę napierdalającą w
garnki- twoje subiektywne odczucie i delikatnie przewijająca się myśl między
synapsami: po co?
Mija
już trzecia godzina smażenia kotletów. Robisz się głodna, azymut lodówka. Nie,
no nie wolno. Tobie akurat nie, bo będziesz gruba, a nie chcesz być taka jak
„Ona”. Pij, dużo pij. Herbata, kawa- osad, cola, fanta- cukier. Pozostaje woda.
I tak zmęczona po całym intensywnym dniu idziesz spać z chlupotającym brzuchem
i nawet nie masz już ochoty napisać mu „dobranoc Misiu”. Walczysz jednak z sobą
i sprawdzasz maila. Napisał! Pyta co u ciebie, a wiec myśli, a więc tęskni (i
już słyszysz Mendelsona w uszach i ta biel, aż bije po oczach…zapach kwiatów,
świece przy ołtarzu…). Pośpiesznie odpisujesz, odsyłasz i jak cudownie! Odpisał
znów szybciusieńko ( tata prowadzi cię po czerwonym chodniku, wreszcie wstawisz
zdjęcia ślubne na fb!), że przeczytał twoje wypoty, że już myślał, iż
kompletnie ci odwaliło, bo się nie odzywałaś, ale skoro ok, to idzie poczytać
książkę i spać, ma ciężki dzień za sobą i w dodatku ramię go boli, rozumiesz…
(Kościół
zbombardowało!)
Stać
cię tylko na jeden esemes do przyjaciółki:
„Jak
jeszcze raz ci coś będę mówiła o człowieku z garbem, weź jebnij mnie młotkiem.
Jak jeszcze raz będę pakowała się w coś z żoną w tle, jebnij ponownie.”